Terror pięknej pogody
Są takie kraje,
gdzie słońce staje
prosto w zenicie
o samym świcie.
Bez ceregieli,
na kolor bieli,
maluje dachy
- ubaw po pachy!
Upał nie męczy,
choć nikt nie ślęczy
całymi dniami
pod arkadami.
Obcy witają
się tam mijając
wzajem ulicą
- za ręce chwycą.
Pachnie papaja,
wieczór nastraja
także pogodnie
- żyje się godnie...
W mojej krainie
jedynie w zimie
warto wychodzić
- myśli ochłodzić.
Gdy pora letnia,
pod koniec kwietnia,
gdy rzedną chmury,
dzień mniej ponury.
Piękna pogoda
kłopotów doda:
musisz skorzystać
jak ten turysta.
Na trawie, piachu,
całkiem bez strachu,
blade swe ciała
ludność przypala.
Kto tylko może
spieszy nad morze,
uszczknąć tam marzy
kawałek plaży.
Terror słoneczny,
udar zbyteczny,
twarze czerwone
ciężko spocone...
Ja chętnie wtedy zostaję w domu,
ażeby w drogę nie wejść nikomu.
Napełniam winem zimnym kieliszek
i czasem nawet coś tam napiszę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.