O tęsknocie
Bluszcz oplata konary.
W ciemnozielonych liściach
jej włosy, jego ręka,
wszystkie ważne słowa -
pną się, swobodnie wędrują.
Patrzę i myślę o sadach.
Powracające zapachy,
zsuwają się po dachach.
Chciałabym dotknąć. Są blisko -
centymetr, może dwa. Nie sięgam.
Cieni gra.
Poeci mówią, że tęsknotę zapisać łatwo.
Nie jestem poetką - nie potrafię zamknąć
w wersach, liter brakuje w słowniku.
Obejmuje jak bluszcz, bluszcz,
bluszcz...
i tak dużo przerywników.
/wiersz z 2016 roku, dziś poprawiony/
Komentarze (22)
Fajny wiersz.
A bluszcz-e mają to do siebie, że i mur pochłoną.
ładny wiersz podkreśla siłę bluszcz nie tak łatwo
daje się zniszczyć pnie się do góry i obejmuje...
nasze myśli
:) pozdrawiam
i ja mam/znam taki cmentarz, cii_szo (Lipiany), jak
zaczęłam czytać Twój wiersz, ten właśnie stanął mi
przed oczami, dosłownie tam mnie przeniosłaś, do moich
bliskich, odczuć, szeptów, gdzie spokój miesza się z
tęsknotą, wczoraj i teraz spotyka się.
Oczywiście przez twój prze doskonały wiersz Pozdrawiam
serdecznie ciszo :)))
Poczułem jakbym był w innym świecie świecie poezji
miłości, lekkość delikatność Finezja dotyka naszych
zmysłów.
Dziękuję Czytelnikom serdecznie za chwilkę pod
wierszem. Pozdrawiam:)
Do Bort: Bądźmy obiektywni:))) nie jest to na pewno
przepiękny wiersz, a w tej kwestii raczej mam dobre
wyczucie:) Można go nazwać... hmmm - nieco inny? mniej
powtarzalny? szczery? czuć w nim prawdę? ale na pewno
nie zasługuje na nazwanie Przepięknym, mimo to,
dziękuję za słowo.
Przepiękny wiersz... a puenta niesamowita... te
przerywniki... witam Cię serdecznie po długiej
przerwie :-) (tzn mojej:-)).
Pozdrawiam ciepło, Pani Halino :-)
Ciekawe ujęcie tematu. Pozdrawiam.
Lepiej jest iść do domu żałoby,
niż iść do domu wesela,
bo w tamtym jest koniec każdego człowieka,
i człowiek żyjący bierze to sobie do serca.
Kaznodziei 7:2
Dziękuję moi mili za czas pod wierszem.
Poopowiadam... Na cmentarzu, na którym są pochowani
moi najbliżsi jest dużo starych drzew. Większośc
opleciona bluszczem. Któregoś roku rankiem, na
cmentarzu promienie Słońca przechodziły w taki sposób
pomiędzy gałęziami, że były takie wyraźne jak na
obrazkach, które rysują dzieci. Często tam jest taki
efekt:) To piękny i niezwykły obraz, który pewnie
mieliście tez okazję obserwować. Było cicho, a ja
byłam sama(oczywiście mam na myśli osoby żyjące)i nie
sama. Poczułam jakby obecność setek szeptów, myśli w
tym Słońcu, z tego Słońca. Jakby światło specjalnie
oświetlało to własnie miejsce. I wtedy wzrok zatrzymał
się na bluszczu. Pomyślałam: te szepty pną się teraz
najswobodniej, jak ten bluszcz. Nic ich nie zniewala,
nie tłumi. Pną się ku niebu:) I jeszcze pomyślałam, że
bluszcz jest silny, trudno go zniszczyć, zawsze
zielony. Jak dusza - pomyślałam. Jak myśl - pomyślałam
i... zapisałam(nieudolnie:)
Cmentarz nie jest duży, a ja tam odnajduję spokój i
nie boję się nawet wieczorem, czuję się chroniona:)
Chyba nie jest to takie łatwe, choć prób zapisania
podjęto wiele.
Warto próbować!
Podoba
Bluszcz cmentarny i poezja - zestawienie poruszające.
Myślę,że łatwiej zapisać to, czego osobiście
doświadczamy.
Choć umiejętność obserwacji i wczuwania się* też pisze
czasem piękne wiersze
Pozdrawiam :)
Dobrze oddana tęsknota. Za Marcepani.
"brakuje słów w słowniku" - czytam.
Pozdrawiam