To był sen
Na tym posłaniu
przy świecach wielu
w półmroku nocy...
byliśmy razem tego wieczoru
razem, niehybnie wyszliśmy z domu
każde oddzielnie
w jednym kierunku
nie było odwrotu,
nie było ratunku
to była randka
i nasza zdrada
marzyliśmy o niej całe lata.
Ty taki inny od codzienności
pachnący dla mnie
wonią miłości
Ja odmieniona
tak podniecona
wpadłam wprost w Twoje ramiona
Gdy usta nasze się spotkały
nie istniał
dla nas świat cały
byliśmy sami...
Potem spojrzenia
szukanie znaków, wątpliwości cienia
lecz go nie było
premedytacja
przyjemności ludzkiej
czysta kalkulacja
daliśmy upust naszej miłości
nie wstydziliśmy się nagości
tak czekaliśmy na to spotkanie
muzyka grała, czuliśmy drganie...
Nagłe spełnienie
rozkosz prawdziwa
cudnie obrzydliwa
...woń dookoła coraz silniejsza
barwa światła wyraźniejsza
jestem na łące, dookoła kwitnie len
otwieram oczy
szkoda, że to był tylko sen.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.