To co oczywiste
Nie stoicyzm a oczywistość,
Nie rezygnacja z wyobrażenia,
Ale nadzieja że, ten dzień co nastaje,
Jest zapomnieniem choćby pozornym,
Lekkością ducha,
Powiewem wolności,
Otwartością dnia tego,
Nieczuciem minionego,
To co porywem, chwilą dla niego było,
Dla mnie brzemieniem się zakończyło.
Nie rzecz w żalu,
A istocie samej,
Tej najważniejszej,
I chcianej i niechcianej,
Tej która góry przenosi czasami,
I tej która ginie gdzieś pomiędzy samotnymi
dniami,
Tej która odciąć mi się kazała,
Nie czuć, nie tęsknić, nie zajmować
myśli,
Zakaz okrutny obojętność ziści,
Jeszcze strach przed widokiem znajomym,
To tylko głupie serce,
Wiem, że tam jest,
I tak zostanie,
Aż zniknie,
Zdziwionym dniem co nastanie.
Ja daleko w reżimie więziennym,
Nie jest mym widokiem i dniem mym
codziennym,
Więc zaśnie wspomnieniem miłości
przykryty,
I pójdę dalej w nieznane z nadzieją,
Że moje zmysły już nie oszaleją.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.