To nie był czas na miłość
niedokończone wiersze
żegnane wzruszeniem ramion
okruchy słów
przesypujące się na papier
jak piasek w klepsydrze
dokąd płyną
łódeczki z tęsknotą
za dotykiem kochanej dłoni
blaskiem fiołkowych oczu
listy
przeglądane po raz sto pierwszy
znane już na pamięć
znów lądują w szufladzie
zamykanej pozłacanym kluczykiem
pokochaliście siebie
w złym czasie
gdy ty trwałaś w murach miasta
umęczonego buciorami najeźdzcy
a on składał głowę do snu
na twardym leśnym kamieniu
stary suchar
wskrzeszał wspomnienia o matce
wyjmującej chleb z pieca
i maleńkich
zniecierpliwionych rękach
wyciąganych po swoje porcje
dzielone równo
przez zegarmistrzowskie dłonie ojca
miłość skazana
na niepowodzenie
umarła za bramą obozu
w zbyt dużym pasiastym ubraniu
zginęła od kul
w leśnej zasadzce
i tylko listy ocalały
przysypane stertą gruzu
Komentarze (5)
wzruszające słowa... to były dramatyczne czasy dla
ludzi i ich uczuć:-)
pozdrawiam - piękny wiersz ;-)
Dziękuję za komentarze.Krzemanka,posłuchałem Twojej
rady i zmieniłem dłonie na ręce.Teraz jest
lepiej.Pozdrawiam.
Bardzo interesująca refleksja.
Nie czas "a taka ładna miłość".
Może warto pozbyć się jakoś trzykrotnego powtórzenia
dłonie.
Pisząc np "ręce ojca"?
Miłej soboty:)
wzruszajaca historia pieknie opisana.
pozdrawiam, milego dnia:)