To przez to niebo!
Ona nigdy nie spoglądała w niebo
patrząc pod nogi, by nie upaść.
Któregoś dnia usłyszała odgłos samolotu
i jej wzrok powędrował do góry.
Ujrzała zachmurzony fałszem błękit,
stalowe kłamstwa snuły się po
sklepieniu,
granatowa złość sunęła z oddali,
a szara podłość rozrywana przez okrutny
samolot
obmyślała już zemstę w przestworzach.
A ona chciała zobaczyć tylko błękit
dobroci,
z białymi obłokami szczorości,
lekkimi promieniami uśmiechu
i kolorowym szczęściem tęczy.
Chciała zobaczyć zachodzące spełnienie
i wschodzącą nadzieję
dającą odwagę wstającemu dniu.
Upadła, nie patrząc pod nogi,
rozdzierając nowe rajstopy.
Komentarze (3)
"rozdzierając nowe rajstopy" - podoba mi się to
stwierdzenie :)
Tak masz racje czasami ciężko jest patrzeć i w niebo i
pod nogi ale i tam i tu można zobaczyć wschodząca
nadzieję!
Świetny wiersz. Nie którzy wolą nie patrzeć w
niebo...uważają, że zbyt odległe dla nich. A strach to
już kolejna historia...