Troche powietrza.
Musimy wpuścić trochę powietrza,
bo się udusić można od tego.
Smrodem nabitym, dziwnego wnętrza,
zapachu zwierza wiecznie szczutego.
Czuć tu urynę, przegniły ściany,
podłoga trzeszczy jak potępiona.
Wiatr gwiżdże w szparach, rozpaczą
gnany,
jak dusza bólem grzechu niszczona.
Wszędzie walają się meble stare,
talerze brudne straszą resztkami.
Przez okna światło dociera szare,
malując wzory snu odcieniami.
Nie ma tam życia, gdzieś uleciało,
i zapomnianym oddechem żyje.
Bo to już koniec, nic nie zostało,
co znak by dało że jeszcze żyje.
Otwórzmy okna, wpuśćmy powietrze,
bo się udusić można od tego.
Co jeszcze tli się, co drażni jeszcze,
zapachem zwierza wiecznie szczutego.
...a może swobody.
Komentarze (2)
Nie mogłam "przejść obojętnie" - inny temat ale super
napisany, wymownie
bez owijania w bawełnę.
Smutny obrazek namalowałeś. "Nie ma tam życia"
piszesz... To znaczy, że nie ma już nic... Nie da się
od tego wiersza przejść tak zwyczajnie do następnego.
A jeszcze większej wartości nabiera przy kolejnym
czytaniu.