Trudności
Ze szczytu w doliny,
A z dna na wyżyny,
Przesłaniają mi oczy skrajności.
Płaczące błogą zielenią,
Chowają pod czarną ziemią,
Kaskady płonących jasności.
Paradoksów przestrzenie,
Wszechobecne zwątpienie
W realizm sytuacji
Pełnych frustracji.
Tkwię w murach abstrakcyjnego więzienia,
Z wyrokiem wiecznego niezrozumienia.
Komentarze (1)
Sama musisz rozproszyć mrok niezrozumienia, bo
zatracisz przezeń sens swego istnienia.