Truskawki, św. Hildegarda i ja
Truskawki - pyszne owoce,
o których w bezsenne noce
myślę, wręcz czuję ich zapach.
Na nie dam zawsze się złapać.
Acz Hildegarda, ta święta,
(kto dzisiaj o niej pamięta?)
twierdziła, z bólem to przyznam,
że są dla ludzi trucizną.
Dostrzegam tu analogię,
choć nie mam kontaktów z Bogiem,
bo babcia, jak owa święta,
o której nikt nie pamięta,
nie jadła truskawek wcale.
Znała ich moc doskonale,
razem z wysypką paskudną.
Ja z pola zjem nawet brudną
i jakoś świetnie się trzymam.
Mnie się trucizna nie ima.
Komentarze (54)
Mnie też nie... :)
Pyszny wiersz :)) Pozdrawiam, Dorotko :)
bardzo fajny wiersz, takie prosto z pola-mniam! a
wysypka, no cóż, są jeszcze poziomki...pozdrawiam
Dorotko :)
Cogito ergo sum:)
A w Finlandii ponoć,mycie truskawek uważa się za
profanację.
Wesolusio i zgrabniusio.
Pozdro Doris.
PS
Skądeś Ty tę Hildegardę wytrzasnęła?
taki smaczne i pachnące aż się wierzyć nie chce że
uczulają ....na szczęście nie mnie - uwielbiam je:-)
pozdrawiam
No i Bogu dzięki, mnie też :-) fajny wiersz :-)
Nadmiar chemii sprawia, że i alergików przybywa, na
szczęście nie jestem na nic uczulona, widać mam w
sobie, podobnie jak opos, antidotum na wszelkie
trucizny :)) Dorotko, pozdrawiam serdecznie.
super i tak trzymaj wn i dzięki za podpowiedź:)
pozdrawiam
to jak to było z tą świętą Hildegardą i truskawkami?