Trzecia nad ranem
Obudziłem się o godzinie trzeciej nad
ranem,
nie z koszmaru, nie z krzykiem, nie
budzikiem.
Obudziłem się jakby mi to było dane.
O tej godzinie szatańskiej
trudno nazwać to przypadkiem.
Czyżby nie dane mi było dożyć czwartej?
Za oknem wszystko jeszcze nagie
rosa się kołysa na trawie
z sypialni mocnym snem pachnie.
A ja, czyżbym umierał właśnie?
W końcu takiej pragnąłem śmierci
bezbolesnej, spokojnej w ciszy lecz ze
starości.
Czyżbym w młodości zsiwiał mentalnie?
Komentarze (1)
podoba mi się puenta - bardzo zastanawiające pytanie i
słuszne... młodego tempo życia po stokroć
zwielokrotnione, że starczyło by obdzielić nie jednego
starszego wiekiem... (i tu nie będę miała na myśli
tych co przeżyli wojnę) - zatem osiwieć psychicznie
można...