Twój statek
Andrzejowi
Twoja choroba i moja bezradność.
- Co robisz? - zapytałam.
- Odpływam - odpowiedziałeś
i zamknąłeś oczy.
Nie miałeś siły,
by dalej mierzyć się
z tutejszą codziennością.
Przyszła Twoja kolej,
ale dlaczego tak szybko?
Nie zdążyłam
Ci wszystkiego powiedzieć.
Ty milczałeś umęczony,
ja płakałam udręczona.
To koniec, to koniec!
Ostatnie płytkie oddechy
i odpłynąłeś na zawsze.
Chcę wpław Cię dogonić,
lecz fale rzeczywistości
zalewają mi oczy
i nie pozwalają dotrzeć
do Twojego statku.
Stałam się niewidoma.
Komentarze (7)
Za przedmówcami - poruszający. Pomilczę.
Poruszajace wersy
Tak krzyczy tylko
Prawdziwy bol.
Pozdrawiam
Trudno komentowac tak smutny, osobisty wiersz.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za ciepłe słowa.
Nigdy nie jest dość czasu. Nikt nie potrafi go w pełni
wykorzystać.
Tylko staramy się.
Pozdrawiam.
poruszające słowa.
Niezwykle poruszające wersy!
Pełne tęsknoty i bólu...
Serdecznie Cię pozdrawiam i przytulam