Tym na tarczach...
Zeus na nich patrzył i się dziwił,
że niby ludzie,
a tarczami czas w ziemię wdeptali,
że niby ludzie,
a wiecznością jemu równą się stali.
Potężna to była armia,
ciężka, harda, nieugięta, nie dała się
zabić.
Krwią przesiąknięta broniła swych
granic,
nie znała słów – klęska, porażka,
nie znała przegranej.
Swych synów wdeptanych później w piach,
niosła zawsze na tarczach zwycięstwa,
niema, bezlitosna rzucała ich w Hadesu
paszczę,
zawsze wolna i nigdy zlękła.
Eurotas ściekał łzami żon Hoplitów,
które żegnały we mgle wojennych
okrzyków,
synów i mężów.
O oliwne drzewa oparte śpiewały
zaklęcia,
błagały Bogów o jescze jeden łut
szczęścia.
A oni głusi jakby, mężni, szli szeregiem
bez lęku, jak diabły potężni.
Wracając owiani Nike okrzykiem,
nieśli swych braci z żalem w sercu,
a oczy matek łkały tłumione dumą i
męstwem,
rozgryzały ich krwią okupione Lakonii
szczęście.
Tych na tarczach uśpionych cuciła
wieczność,
wiała im sławą po martwych oczach,
zatrzaskiwała ich wysoko nad ziemią,
a z ich krwi wiła niepokonaną rozpacz...
Komentarze (1)
Kochasz historię i umiesz ja przyblizyć tym którzy jej
tak dobrze nie znają+