Ucieczka
dnia pewnego roku pamiętnego
wziąłem dłuto i najpierw wyrzeźbiłem
zarys
dwie głowy, jedna ręka, jedno serce
cztery nogi ? na wszelki wypadek
bo nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie
uciekać
ty wzięłaś brzeszczot
i najpierw ucięłaś mi lewą nogę
pomyślałem, że zawsze mogę skakać na
prawej
choć ty, głupia, wiedziałaś, że lewą mam
słabszą
ja za to narysowałem ci trupa
bo z braku wyobraźni
tak zdefiniowałem niezmienność
ty, angażując się w cięcie drugiej nogi,
zapomniałaś wyrzeźbić świecznika
(wszak niezmienność czcigodną jest)
wnet koślawy trup się zbuntował
na tyle, na ile był w stanie
gdy w twoje gliniane nozdrza uderzył
smród,
ja kończyłem rzeźbić złączone ręce.
uciekłaś na spiżowych kończynach
pozostało mi po tobie tylko dłuto, glina
jedna noga
i równie bezużyteczne prezerwatywy.
bo ani nie chcę cię w podskokach gonić
ani więcej ruchać.
dla Ciebie, nie do Ciebie...
Komentarze (1)
ciekawy, oczywiście, że ordynarny, ale czasem i takie
są uczucia, oryginalne metafory