uciekliście
uciekłeś mi sensie życia
skrajna pociecho z ckliwości chwil
gdzie teraz ucieknę
jak się mam schować
wśród ruin
cmentarni
zgliszcz mego pałacu
uciekłaś ode mnie nadziejo
lekkiego powiewu we włosach
nie baw się ze mną w chowanego
ty możesz uciekać
a ja się nie schowam
stoję nago
uciekłeś ode mnie zdrowy rozsądku
co serce tłumiłeś nieskalanie
ma głowa pusta jest bez ciebie
sama już nie wiem co się stanie
pukam się w głowę
szukam pomocy
cicho
Komentarze (2)
wróć rozsądku i spraw by było wszystko w porządku
pozdrawiam:)))
ciekawy wiersz, zrobił na mnie wrażenie