Umarłe serce
Siedziałam sobie w kącie,
jak zwykle samotnie,
gdy usłyszałam odgłos pękania.
Myślałam, że to ma skóra.
Nacięłam ją delikatnie,
ale tylko krew sie polała.
Zakręciłam zawór
i już nie czułam bólu,
a krew też już nie wzbierała.
Położyłam głowę na kolanach
i poczułam na rękawie mokrą plamę.
To z moich oczu dziwna woda napłynęła.
Otarłam, ale dalej wzbierała,
jak strumyk zmieniając się w rzekę.
Chciałam i łzy zakręcić,
ale się nie dało.
Teraz tonę w morzu łez.
Minie wiele chwil zanim wyschnie,
ale wiem, że to serce mi pękło.
Zrozumiałam, że znowu mnie oszukali.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.