upadek i smutek
dla dziesiejszcego przdpoludnia...
siedze sama no pustym placu,
oczekuje ciebie-miles przyjsc,
czekalam
juz pierwsza lza splywa po policzku,
nagle cisza,
i nagle z nieba spada lulewny deszcz
szepcze mi "nie placz"
jednak nie moge,
wszystko co mi bylo tak drogie,
odeszlo,przepadlo,
slone lzy sprawiaja ze juz nie mysle,
ja cierpie,
kazda ma lza tojeden smutek,
a ma twarz skapana w molrej powloczce
ukazuje jak wiele mam w sobie zalu i
smutku
chce sie go pozbyc wyrzucic na zawsze,
jedmak sie nie da ta milosc gleboka choc
ciazy na sercu,
podciela skrzydla i kazala leciec
a ja upadlam, spadalam w dol
widzialam moje zycie
wszystko co dobre i piekne
widzialam moje zlo i bol
i nagle wstalam
nie warto plakac nad tym co bylo
przeszlosci nie zmienimy walczmy o
przyszlosc
zero lez zero smutkow zero przeszlosci
i nagle zobaczylam jego
uciekalam
koleja lza splynela po policzku
i znow beszcze mi szepcze"nie warto"
..ktory opisalam w tym wierszu 11.lipca.2004
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.