...upadły anioł...
jestem
otchłanią
piekłem
tajemnicą
diablicą
anielicą
tęsknotą
pożądaniem
łzą
uśmiechem
grzechem
od wczoraj Twoim pechem
strzeż się
anioła upadłego
bo silna miłość jego
trafię Cię zatrutą strzałą
będzie Ci mnie ciągle mało
usta spierzchnięte
pocałunku będą stale spragnione
oczy uważnie we mnie wpatrzone
dłonie drżące
mego ciała pożądające
serca Twego rytm me imię
nutami miłości pisać będzie
w głowie myśl jedna:
aniele
kiedy przybędziesz...?
cierpliwości nauczę Cię
bo kiedy Ty kochałeś
co raz więcej
ja zaczęłam kochać
co raz mniej
to kara
że z miłości szydziłeś
zbyt późno się obudziłeś
nieświadomie to co kochałeś
straciłeś
bólem duszy Twojej się stanę
teraz będziesz miał porównanie
jak bardzo skrzywdziłeś mnie
kiedy mówiłam:
...kocham Cię...
niby wierzyłeś
jednak raniłeś
teraz nauczkę masz
kochasz mnie
a ja
kamienną mam twarz
zaschnięte łzy
do serca zamknięte drzwi
Komentarze (1)
Dobre, szczególnie początek, z pasją, trzymając
tempo... Ten początek... Dobry!