Upał nie kończy się
Nogi mam w górę uniesione,
Oparte o barierki stal.
A oczy w niebo zapatrzone,
Dalej jest tylko większa dal.
Upał nie kończy się zmierzchaniem,
Noc nie pozwala stłumić żaru.
Słońce ostatnie miewa zdanie,
Nie można mu odmówić daru.
Daremnie szukam sobie chłodu,
Metal przejmuje ciepła fale.
Przydało by się trochę lodu,
Ale go nie ma, próżne żale.
Spać nie pozwala ta duchota,
Leżę na kołdrze bez ubrania.
Cuda wyczynia już spiekota,
A kto jej czynić tak zabrania.
Upał nie kończy się zmierzchaniem,
Noc nie pozwala stłumić żaru.
Słońce ostatnie miewa zdanie,
Nie można mu odmówić daru.
Talent objawia swój nie w porę,
Grzejąc nadmiernie nasze ciała.
Jest przeciwności chłodu wzorem,
Taka przypadłość mu została.
A ja mam nogi uniesione,
Oparte o barierki stal.
Oczy w nieboskłon zapatrzone,
Dalej już tylko większa dal…
Komentarze (4)
Fajny sympatyczny wiersz.
Świetny wiersz, a upał niestety trwa...
Pozdrawiam serdecznie :)
Niestety końca upałów nie widać, bo dalej jest tylko
większa dal... świetnie oddana atmosfera tych
uciążliwych warunków życia, pozdrawiam
Teraz to chyba każdy z nas tak ma... Świetny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :) B.G.