Upływ w bezsensie
Mury przechodzą w okruchy, mostu
załamanie,
Nadzieja jak te kilka kamieni,
symbolizujace upadek,
Kończy się ślad przewidzeń, nie wiem co się
stanie,
Czarne obłoki myśli atakują moją duszę
przerażającym stadem.
Patrząc w okno... tylko szara materia,
bezsensu pustkowie,
Po co jestem ja ? Czy też zginę niczym te
pożółkłe listki ?
Tak bardzo chcę wiedzieć, lecz nie wiem czy
w ogóle się dowiem,
Próżno szukać teraz jakiegoś światła
optymisty.
I tylko tykanie zegara uświadamia o
bezsilności naszej,
Bo cóż zrobić jeśli losu ciężar na wartości
przybiera ?
Łykiem wieczornej herbaty na chwilę
kontemplację gaszę,
Już późno... I tak nigdy nie będę przy losu
sterach...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.