Uroczy poranek w Lipsku.
Z okazji Dnia Lipska
Jest wczesny poranek. Lipsk leniwie
drzemie.
Cisza naokoło. Sen ma swoje prawa.
Z pobliskiej zagrody słychać kura pienie
i rechoczą żaby na biebrzańskich
stawach.
Rozbudzone ptactwo w gniazdach robi
zamęt.
Jaskółcze dzieciątko żółty dziób
rozchyla.
W gniazdach biadolenie, z czego powstał
lament.
W trzcinach śpią spokojnie ważki i
motyle.
Rosa pokropiła srebrem pola, łąki.
Mgielne białe tiule zawisły nad bagnem.
Jaśminowy zapach ślą grążela pąki.
Słońce pierwszy promyk rzuca okiem
ładnym.
Modre skrzydła suszą ważki, wielkie
bąki.
Tego piękna nie opiszesz piórem –
żadnym.
Komentarze (36)
Przepięknie zabrzmiały Twoje słowa.
Pozdrawiam serdecznie :)
A jednak opisałaś, pięknie i obrazowo.
Pozdrawiam serdecznie :)
Nawet, jeśli tego piękna nie można opisać, to trzeba
próbować. A Tobie brakuje bardzo niewiele - ciut,
ciut.
pozdrawiam serdecznie Bronisławo.
Koło mojego też jest Lipsko, ale to nie to z Twojego
wiersza.
:):):)
przepiękny i pachnący poranek wyczarowałaś
Skromność w puencie przy takich opisach - wyjątkowa.
Moim zdaniem jest to sonet pierwszej klasy. Miłego
dnia.
Pobudza zmysły, pozostawia ślad na wyobraźni-piękny