USATYSFAKCJONOWANA...
Świt zajrzał przez niedomknięte
okiennice,
leżeli tak nadzy po wczorajszym wytrysku
marzeń...
zeschnięta bagietka na fotelu,
zastygnięte mleko z kożuchem na
stoliku...
pasek od pończoch, pełnił rolę kajdanek,
niezamurowany spokój obojga...
za oknem pośpiech gwarnych ulic,
a tu tak cicho i dobrze...
pokój numer osiem, wrotami uchylonej
muszli,
dowód wczorajszych opisów,
nie zniknął wraz z jasnością...
lecz czekał do zmierzchu,
zamknięcia nas w konstelacji znajomego
ciała,
tak mokra i usatysfakcjonowana,
biciem dwóch serc w jednym...
...na jej łonie trzymał dłoń mokrą od tulenia podniecenia w sobie...za oknem malowniczy widok zwykłego dnia rozbrzmiewał nutą tęsknoty, że znów świt tak szybko nastał...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.