Uśmiech przez łzy
Uśmiecham się szklanymi od łez oczami
w szarym smutku listopadowego wieczoru.
Marzę, żebyś musnęła mnie Swymi ustami,
delikatnie niczym tchnieniem wiosennego
wiatru.
Myśli nigdy niewypowiedziane słowami,
odbijają się w pękniętym zwierciadle duszy.
Nikt nie wejdzie do niej jak otwartymi
drzwiami,
dla nikogo nie będę już bliższy.
Nie potrafię mówić, bo usta zaciśnięte
goryczą.
I chociaż serce wyrywa się do Ciebie
a myśli rozpaczliwie krzyczą,
szklane od łez oczy zamykają się
bezwolnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.