Utopia
Płyn roztrwonił się w dolinie topielca,
gdy twarz splamiona była wyrazem męki.
Nie nastawał nowy dzień w miejscu
nieszczęścia,
okaleczonego przy ogrodzie z wnęki.
Był to wykształciuch krat i więzienia.
Głowa nie posiadała już śladów życia,
z chwilowymi westchnięciami po co ja
jestem.
Kocioł i zaludniona ściana przyszłego
bycia,
złowrogim i panicznie obrzydliwym
bękartem.
Mieszkał w hałaśliwej trupiarni żniw
siebie..
Łańcuchy zostawione na liściu łapy,
która pragnęła kiedyś mocno przytulać.
Krok na platonicznej łące-groza i stopy,
mielące wielką śladową w gruncie
powieki.
A chcesz śmierci? Cierpień i
głodowania?Nie?
Więc zmień nastawienie- proszę o mądry.
Widziany retrospekcją nocy.
Mogę się spodziewać niezrozumienia- a chęci zrozumienia? Pozdrawiam :)
Komentarze (18)
Mieszkał w hałaśliwej trupiarni żniw siebie..
utopia w czystej postaci bez cienia błękitu.
Mam chęć zrozumienia.
Chciałabym znać przyczynę, która skłoniła Cię do
napisania wiersza takiej treści.
Pozdrawiam serdecznie:)
piszesz wiersze dajace nie jednemu do myslenia
świat ułud i fantazji
takie zastanowienie się nad zyciem co on jest warte?
po każdej nocy wstaje dzień
a po deszczu słońce
więc mysle sobie warto żyć
i z tego życia czerpać jak najwięcej:)
pozdrawiam serdecznie:)