Utracone nadzeje.
On nie chciał więcej słuchać
postrzeżenie pilnował swego ducha
szeptałam szyderstwa do ucha
motyle wyfrunęły z jego brzucha
beztrosko latała po pokoju mucha
pamiętam tego zdradziucha
podobnego do mamuta
ludzi tłum za oknami
jesteśmy na siebie skazani
straciłam wiarę w sens
serce rozpaliło gniew
nie byłam dla niego zbyt dobra
ale za to byłam szczodra
jego szarmancki akcent
szarpać będzie dopóki nie zasnę
już nigdy nie będzie tak samo
kiedy mówiłam dziękuję mamo
jestem teraz dumną damą
miłość to namiętny mit
nie pozostało mi nic
płakałam do poduszki każdej nocy
szlochałam, ryczałam, mialam tyle mocy!
Emocje wzięły górę
ludzie stanęli za mną murem
szłam pod prąd każdego dnia
kiedy wspomnienia miną nam
martwe nadzieje narodzily się na nowo
ale sama nie wiem kiedy będę na to
gotowa...
Komentarze (1)
czas leczy wszystkie rany,glowa do gory