Utrapienie
Utrapieniem mym me myśli co tkwią
niewątpliwie,
utrapieniem serca, frapującym dotkliwie.
Jak je odgonić, przestać marzyć
żarliwie,
przestać słuchać głosu uczuć
wzgardliwie?
Za oknem deszcz, za chwile zamieć
śnieżna,
a myśl za myślą zbieżna, rozbieżna.
Głośna jak piorun, w swej władzy
potężna,
cicha jak ostatnie tchnienie,
dalekosiężna.
Jak rozpoznać drogę, którą mam kroczyć,
włożyć parę kaloszy, by stóp nie
zamoczyć?
Jak zrozumieć serca bicie?
Jak pojąć w lustrze odbicie?
Czy poddać się rzeczywistości?
czy marzyć do nieskończoności?
Czy włożyć różowe okulary?
Czy patrzeć przez jej szpary?
Czy posłuchać kto jaką prawdę głosi?
Nie...to już się unosi!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.