Wariacje na temat
Zachód początek przygody
Słońce chwało się w
betoniarce
Kiedy but rzucił
kuflem o ścianę
mgiełka z drobnych szkiełek
uprawiała sex ze słońcem
w betoniarce
Cudny zachód jak w kalejdoskopie
Dzień pierwszy - misiu
Deszcz tworzył cudowny
nastrój
kiedy misiu trzymając w łapkach
klucz do
siedział obitej blachą budy
miękkim kapciu miękki
dywanie na nosek różowe okulary ciemności
rury
łąki
Dzień drugi - śmierć sumienia
Próbowałam zamknąć
usta
i tak krztuszącego się makaronem
sumienia
A potem ściągnąć ze sceny upartego
wirusa
który rozbierał mój system
immunologiczny
Udało się
sumienie zakrztusiło się
i zamknęło usta na wieki
Wirus popełnił samobójstwo
w nie do końca jasnych okolicznościach
Dzień trzeci- odwiedziny
w południe
zielona krew wariata
siedzącego za kratkami
własnego umysłu
wysyła w herbacie smsa
przez okno próbował przecisnąć się
trawiasty fotel
z tosterem miast pudla na kolanach
Dzień czwarty - obiad
Oko ścierwa
zawinięte w watę
posypane cukrem
owinięte w panierkę z koca
polane piwem
pokrojone nożem
nadziewa na widelec
chory na kiłę cieć
ubrany w różową koszulę
Dzień piąty - zaręczyny
zasłona z mgły
otula sen który
smacznie śpi skulony
we wiadrze wspomnień
obok
siekiera oparta na lasce
pije słodkie jarzębinowo-jagodowe wino
z okazji swoich zaręczyn
z majtkami suszącymi się w popołudniowym
słońcu
Dzień szósty - ślub
zakorkowana faza
z pierścieniem zaręczynowym
chodzi po lumpeksie
w poszukiwaniu sukni ślubnej
w której będzie dusić komara
przytulona do poduszki
w cudzym łóżku
Dzień siódmy - wszechświat różowej
torebki
nożyczki zawzięcie
tną gorzki jak piołun chleb
obrazy
zamknięty w przestrzeni
różowej torebki
Dla P.
Komentarze (1)
Jeden tydzień i tyle się wydarzyło niesamowitych spraw
pięknych i strasznych ...zaskakujących czarno białym
kontrastem i różem ...który podkreśla i kończy
wszystko...