WARKNĘŁA NA NIEGO - LECZ BYŁ...
Krzyknęła: "Stój" - stanął posłusznie,
Podeszła bliżej - oddał jej duszę,
Wyrwała mu serce - upadł na ziemię,
I zaczął krzyczeć, bo był człowiekiem.
Wessała radość - niezmiernie zbladł,
Złapała za rękę - przez chwilę zamarł,
Wyrwała zalety - został stos wad,
Podał cierpienie - ona oddała.
Zaczęła go kusić - on brak reakcji,
Krzyknęła milcz, więc bardziej zamilkł,
Wstrzymał wręcz oddech, o to chodziło,
Pytasz co to? To przecież miłość...
Zadała ból - przyjął, bo musiał,
Krzyknęła wstań - powstał i usiadł,
Warknęła na niego - lecz był już martwy,
Choć młody człowiek - duchem już stary.
Źrenice jego mgłą wręcz rozbłysły,
W minutę niecałą straszliwie wystygł,
Lecz umarł z uśmiechem na swoich ustach,
Bo wreszcie zamknęła się bólu furtka.
Komentarze (1)
Smutno w tym wierszu.
Jak te uczucia mogą nabałaganić ;)
pozdrawiam cieplutko +