Wciąż chcę się uczyć kochać
Inspirowany - oczywiście - niedawna tragedią, która stała się okazją do refleksji. Nad sobą.
Jeszcze kamerton śpiewa. Już ciszej,
niemal bezdźwięcznie, ale wciąż drga.
Myśli układam w słowa. I piszę,
choć kres jest bliski. Wciąż bliższy
nam.
Ten przywołując (przecież - na niby!)
plącząc ze sobą dobro i zło,
jasno dziś widzę: żyłem, jak gdybym
miał lat przed sobą jeszcze ze sto.
Jest coraz więcej ? mijają lata -
chwil, gdy sen nie chce na rozkaz
przyjść.
Wkrótce ze śmiercią przyjdzie się
bratać;
pewnie już niesie snu słodką kiść.
Mam ich niewiele aby zrozumieć,
że tylko miłość ma w życiu sens.
I wciąż, (by całkiem nie zginąć w
tłumie,
non omnis moriar) wciąż mówić: chcę.
Komentarze (19)
Powiedziałabym: zdrowym jest umieć się wyciszyć i
zastanowić nad sobą. Nader często zapominamy, że nie
jestesmy nieśmiertelni i tylko na chwilę przychodzimy.
A miłość -wiadomo- była i jest jedyną alternatywą.
Tylko tak jednostronnie ją pojmujemy,
unieszczęśliwiamy, gdy nie odbywa się na naszą miarę i
modłę, a przecież nie jest przypisana do wieku,
pochodzenia, koloru skóry, wyznania, et cetera..
Czytałam też Twój poprzedni wiersz i chyba intuicyjnie
czując ulotność - wydrukowałam sobie. Oba zachęcają
mnie do refleksji i nie pozbawiają piękna życia. Warto
doceniać chwilę, póki trwa.
No wlasnie, bo milosc w zyciu jest najwazniejsza,
uczmy sie codziennie milowac...
Ładny refleksyjny wiersz, niesie w sobie przesłanie bo
takie postawiłeś mu zadanie.
w obliczu śmierci miłość najważniejsza...