Wędrowiec i lampa
"Wędrowcze, od godziny badasz piasku
ziarna,
Zgięty w pół, z lampą w ręku drogi szukasz,
czarna
Noc tylko śmiechem hieny kpi z wysiłków
twoich
I pustynne powietrze mgłą ciemności
stroi".
"Zgubiłem się, mam lampę, w niej pali się
świeca,
To jedyny ratunek więc przed nią się
kłaniam".
"Wędrowcze, dam ci radę, jedno mi
obiecaj,
Słowom moim otworzysz bramę zaufania".
"Otworzę. Już otwarta. Zmęczony upałem
Padam z nóg, na kolana, w bezradności
krzyczę".
"Zgaś lampę". "Co takiego? Dobrze
usłyszałem?
Zdusić ledwo się tlący zbawienia
płomyczek"?
Zdusił. Płomień zgasł. Spadła, z nieba
odklejona,
Zasłona, gwiazdy czyni widocznym dla
oka,
W kosmicznym oceanie gwiazdozbiór
Skorpiona
Broni Pannę bezbronną przed potęgą
Smoka.
"Wędrowcze, na pustyni deszcz ziemi nie
zrasza,
Więc oko najbystrzejsze nie wypatrzy
chmury,
Czyste niebo do tańca roje gwiazd
zaprasza,
Tutaj śmiało zgaś lampę i - popatrz do
góry".
Komentarze (4)
przeczytałam z przyjemnością :-) wiersz w sam raz na
dobranoc :-) ładna przypowieść :-)
Ostatnia strofa wymowna i trafnie tłumaczy sens
wędrówki ludzkiej.
Dziękuję siaba:) Pozdrawiam również :)
To cudowne oddanie się w opiekę Pana.Wspaniały wiersz
pelen magii:)Pozdrawiam bardzo serdecznie+++