WĘDRÓWKA KU WOLNOŚCI
Kostur dzierżąc w dłoni, przepasany
torbą
Wędruję przez strzeliste knieje
Promienie słońca nieśmiało przedzierają się
przez zielone
Sklepienie z koron wyniosłych dębów
Wędruję tak, utraciwszy wiarę w ludzkość,
zgiełkiem zmęczony
Dość mam życia w letargu, chcę na powrót
poczuć się wolnym...
Niech wiatr tańczy w mych włosach, niech
pieści mą twarz
Niech nuci swą pieśń słodką, co w zadumę
wprawia wędrowca...
Kroczę więc po zielonym, wonnym dywanie,
wolny od problemów codzienności
Serce me radość przepełnia i ulga...
Ach, piękna ma, już jestem przy Tobie, choć
długo opierałem się Twemu wołaniu
Dziś nadchodzę, wolny od śmiertelnej
trucizny cywilizacji, powoli trawiącej me
ciało i umysł
Powracam...o Pani, w szatę kwiecistą
przyodziana, tyś mi ratunkiem
I...ukojeniem
Słodki zapach Twych włosów, orzeźwiająca
bliskość ust
Dzięki Tobie, Przyrodo, na powrót czuję się
szczęśliwy, wolny
I CZUJĘ SIĘ SOBĄ
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.