Wesołych...
Znowu wyłupałes im oczy
by nie dowiozły mi świąt
o których myślę
dziesięć minut przed pójściem spać
Nawet wypaliłeś lasy
żebym nie miała pod czym
wyobrażać sobie tych cholernych paczek
a ja chciałam tylko
jeden płomień pierwszej gwiazdy
wcisnąć w kieszeń
i oglądać trzy razy dziennie
Dlatego pozakrywałeś wszystkie
tandetnymi piernikami
Zaprosiłeś mnie na zimny spacer
nacierając krwawiące miejsca solą
Przepraszam nie jesteś taki zły
okładałes mnie potem kulami śniegu
Tylko nie rozumiem czemu postawiłeś
mnie w tym przeklętym ogrodzie
gdzie tylko te narkotyczne oczy
chcialy oglądać narodzenie
o złamanych skrzydłach zenitu nie sięgnę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.