Wianek
Dnia pewnego rudy Janek
prosił Julkę o jej wianek.
Zawstydzona i speszona
rzekła:
- Janku, ja nie żona.
Chociaż się podobam tobie
główki ptaszka nie ozdobię.
Na to Janek odpowiada:
- panno młoda, panno śniada,
jak skosztować mam cukierka
niech on będzie bez papierka.
- Ty mnie peszysz Janku drogi
zbaczasz dłonią z prawej drogi.
Matuś zawsze powiadała, że mój
wianek to ma chwała. Nie odbieraj
mi go proszę, nie przytulaj, bo się
płoszę.
No i przestał, poszedł sobie.
Co ja teraz biedna zrobię ?
Moje dąsy są z przekory
ten Janeczek jakiś chory.
Już nie jestem taka mała
wianek chętnie bym oddała.
Komentarze (34)
Świetnie, zabawnie, życiowo:)
Satyryczna nutka wiersza.Ciekawa kombinacja słowna-
rytmika doskonała.
zabawny wierszyk, fajnie sie czytało
A ja się uśmiałam :) Zabawny wiersz ;)