Widmo niemocy
Przez szybę urojonych zahamowań
muszę dotykać, widzieć i rozumieć
Coś siedzi w kącie mojej głowy
nie pozwala wyjść mi z tej zamkniętej
skorupy...
Fałszywe, różowe szkiełka
karzą patrzeć przed siebie
Ja z uśmiechem mocno naprężonym i nie swoim
wchodzę w świat wyrzeźbionym ciałem
Nie potrafię zdjąć z siebie welonu
nadziei...
Kolejny raz patrzę w lustro zamkniętymi
oczami
Jednak za długo one były zasłonięte,
bym mogła dostrzec coś złego...
18.04.2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.