Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Wieczna wojna mojego życia.

gdy jadowite owady poróżnienia
opuściły martwe już przestrzenie
pozostawiając za sobą trujący oddech wojny -
świat rozwieszony na granitach porażki
trwał nieruchomo w śmiertelnym odrętwieniu

była to wizja nieodwracalnych zniszczeń
tragiczny pomnik wewnętrznych starć
i ponure dzieło wzniesione pracą
pogrążonej w gorączce rządzy
Porażająca strefa ciemnej
natury człowieczeństwa przygotowała sobie
swą własną chaotyczną ucztę

w suchych źdźbłach powszedności
i w ciasnych schronach naszego strachu
oczekiwaliśmy chwil ukojenia i wolności
porażeni do szpiku kości zawrotością wspólnej klęski
budziliśmy nieświadomie w kolebkach natury
porywcze demony nieudolnego odwetu

oślepione tłumy spadały w niekończącą się przepaść
poszukując odpowiedzi na odwieczne pytania
żeglarze roztrwonieni na skrajach spienionej krwi
przestali odnajdywać drogi swego powrotu
ciemność otuliła wrażliwą strefę poczucia
i oczy przestały być już potrzebne
błądząc na monotonnym szlaku
ostatecznej i drapieżnej nocy
sprowadzonej tutaj rytmem niespokojnym serc

i skrzypiały puste jelita drzew
snując czarną wstęgę przerażających opowieści
nieżywe okna potęgowały lęk osamotnienia
nastał czas martwej ciszy docierającej nawet do
bram snu gdzie ostatnie dni panującej tam wolności
przekształciły się w zbiorowy spektakl
praktykowania wymyślnych tortur na wrażliwych
instrumentach naszej równowagi

oszalałem
czułem w sobie nierówny puls
zlęknionego i słabego serca
otaczające mnie widoki kolejnych dni
wpisywały się intensywniej w
sadystyczny pejzaż obcej i zimnej gry
jednak oślepiony tymi wydarzeniami
nękany afektami kolejnych bolesnych uderzeń,
zachowałem w zaciemnionym kącie mojego ducha
cień umacniającej się nadziei w kres chaosu
władającego nami od niezliczonych już dekad

moja wojna panowała zbyt długo
szerokimi kręgami paraliżując
umiejętność prawdziwego poznawania i odczuwania
stałem się oschłym strzępem rozbicia
przypominającym mi kim naprawdę byłem

zagorzały tętent i jego śmiertelna cisza
odeszły niespodziewanie pozostawiając mnie
nagiego i bezradnego w obliczu
nieustannego wówczas wypłukiwania
zmysłów z resztek odczuwania
jako istota strawiona przez wojnę
swoje pierwsze kroki stawiałem niepewnie
pozbawiony wszystkiego co posiadałem prawdziwie
oczekiwałem tymrazem na nic
próbowałem nieporęcznie rozkoszować się ponownie wznoszonymi
twierdzami nieskalanych, naturalnych przecież uczuć

autor

PIOTR

Dodano: 2007-06-08 13:58:50
Ten wiersz przeczytano 465 razy
Oddanych głosów: 4
Rodzaj Biały Klimat Mroczny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

ula2ula ula2ula

w poczuciu niepewności następuje strach i odwet
nieuporządkowany .Rujnowane zostaje uczucie i wyzute
z wiary a jednak na zgliszczach powstaje delikatne
uczucie.Bardzo dobry obraz przemian zachodzących w
człowieku oddany w wierszu Wiersz wysokich lotów
Forma bardzo dobra

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »