Wieczór
W czerwonym płaszczu wprowadzone przez
śpiew słowika słońce
z niechęcią podąża do miękkiego łoża
Obudzony świerszcz w wysokiej trawie
cyka
Słucha go niebo...jak olbrzymie lustro
morza ...śpiewu syren...gdzieś w wodnika
ogrodzie...
Słucha go las ....nie zdradzając się
szelestem
szukają go żaby ukryte w barwnej wodzie
By zaraz wystąpić z chórem protestów
Słowik ukryty w liściach świeżo
urodzonych...
Niewzgardzonym głosem ...pociesza
przygnębionych
I do snu kładzie z otwartym oknem w pokoju
...Pszczoły
...które przez dzień caly latały wśród
kwiatów
Umilkły i śnią teraz o miodzie
W słoneczne południe w pachnącym
ogrodzie....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.