A wieczorem...
A wieczorem, gdy już będziesz leżał w
pościeli,
Czekając niecierpliwie na sen zbawienny,
Ja do ciebie przyjdę w czerwieni lub w
bieli
I opowiem ci sobą siedem pragnień
podniebnych.
W tej ciszy zemdlonej od naszej
bliskości
Przemówią tylko ciała w swej pożądliwej
nagości.
Niech oczy twe płoną, nie pozwolę ci
zasnąć!
Będziesz patrzył na mnie aż iskry nie
zgasną
I uśmiech słodki niech otuli mnie błogo
A potem... przytul do serca jak relikwię
drogą!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.