***
Nadszedł czas by już wylądować
lot ten ,a własciwie rejs nieudolny
iskrzy się jak pierścień solny
pozwala sól swą zlizywac,pozwala się
całować
Później jakbym tak zaczął czuć
piekło w grocie swojej wyściełanej
czerwienią
Chciałbym poznac jak się barwy mienią
nim zaczną jaskrawością po oczach ślepca
kłuć
Chciałbym przeczuć i siebie samego
ostrzec
że pustka szykuję pieść by mocniej
przycisnąć
jako ze jestem słaby,nie bede w stanie się
oprzeć
zanurze się w zadumie i spojrzę jak sny me
zawisną
A lina urwie się w imie szlachetności
by sprawić że szydercy w cud uwierzą
Ty oprawco ,nie zakopuj w duszy miłości
Nawet najdzikszych i złych zwierząt !
Kroki niewidzialnych duchów pragną
iskrzyć
w pustym ,zasłoniętym smutkiem obyczaju
i piach pustynny w imie idei swych sie
wichrzy
dorastając w niewoli ,umierając w wolnym
kraju.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.