***
Czy to nie zabawne?
Że kiedy kładziesz rękę
na mojej piersi, ja się
odsuwam.
A kiedy mnie policzkujesz,
wracam.
Los ze mnie drwi, ale teraz
śmieję się w głos razem z nim.
To czysta ironia, że kiedy
Cię mam, mam Cię dosyć,
a kiedy nie, nie mogę biec.
Coś mnie trzyma, zapuściłam
korzenie w zapuszczonej duszy,
którą trzeba uporządkować.
U-cieleśnić swoje ja,
U-mocnić swoje fundamenty,
U-kochać samą siebie.
Tyrada. Ty-rada dla mnie.
Moje kruche sumienie wciąż
zdolne jest do krzyku.
Ale teraz wtóruje tym chórom,
które próbowałam zagłuszyć.
Śpiewały zbawienny psalm,
bym była swoim aniołem,
bez skrzydeł , który zszedł
na ziemię.
Zeszłam.
I dlatego teraz tak głośno,
nie mogąc złapać tchu,
śmieję się.
Do łez...
Komentarze (2)
Taki dynamiczny to wiersz. Mnie się podoba!+
nie wiem, czy to jest super wiersz, ale poprzez
kontarsty i grę słów niesamowicie interesujący, dla
mnie bardzo dobry, emocjonalny