***
Nie mam ochoty na lirykę,
Nie muszę widzieć ponad,
Nie czuję nadwyrężając psychikę,
Zobaczę jednak wnet
Zbliżające się nade mną
Wzbijające się
Ryczące myśli
Kłąb niezgłębiony
Chmura deszczowa...
Każdym razem za objęciem
Kolejna myśl nad zgłębieniem
Kolejnej komórki zajęciem
Od następnej przejęciem
Wyraz za zdaniem, słowa
Wzburzona toń owa
Nie da się zamknąć,
Lecz...
Wzdłuż idę krokiem na "tak"
W poprzek na drodze leży
Ta jedyna
Myśl
Zmaterializowana
Wodą oblana
Zamarznięta, hibernacyjna.
Unoszę ją na "nie"
Wrzucam w głębię
Morduję nieświadomie,
Zlizuję jej krew łakomie
Z drogi!
Idę.
Dalej widzę na skraj drogi
Z lewej strony pełznie brzydki
Cztery nogi
Kundel bury
Wzmaga wycie, znika...
A ja płaczę widząc siebie
Na łzy krzyczę
Po co płyniecie!
Zatrzymajcie się na chwilę!
Unoszę głowę w pościeli widzę
Krąg na krzyż a w nim oni,
Ja pośrodku
Usta otwieram
Nakazuję: "Nie płyńcie!"
"Swoją wolę czyńcie" - myśl krzyczy
"Uduście" - bury wyje
"Twoje to czeluści" - burknął
Spadam w krąg
Twarzy krzywych
Bronię językiem
Zasłaniam
Nienawidzę
Lecę...winny siebie.
17.II.2009r
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.