wiersz małosolny
Kiedy Mona kupuje pończochy
wiem, że w gości przychodzą anieli,
no i zawsze boję się trochę
czy się uda ich równo podzielić.
Strasznie lubi kiszone ogórki
pokrojone na ćwiartki niezdarnie
i się śmieje, że jestem ogródkiem,
w którym rosną stany zapalne.
Tajemniczo się do mnie uśmiecha
(pewnie będzie dzisiaj na ostro)
a ja już się nie mogę doczekać,
aż mi wszystkie skrzydła odrosną.
Kiedy Mona zasypia na biało
pocałunki w pamięci powtarzam,
chociaż nic się prawie nie stało,
często prawie nam się przydarza.
Komentarze (14)
ooo... jaki świetny wiersz doskonale niedopowiedziany
:-)
Zmysłowo wyrażoną miłość.
Podoba mi się forma przekazu.
Pozdrawiam.
Marek
Bardzo pomysłowy wiersz świetny pomysłowy tytuł mówi o
tak wielu ważnych sprawach które de facto są jedną
kluczową istotny życiową sprawą.zawsze najważniejsze
jest mowa o miłości i czynienie tego wszystkiego co
wiąże się z tym pięknym uczuciem.
z przyjemnością:) pozdrawiam
jeszcze ta miłość "niedokiszona",
a tyle jej w myślach, w sercu, w ramionach...
;-))
Fajny. Warto rytmikę wyrównać.
Pozdrawiam.
Powiem bez ogródek, pięknie miłość ukazałeś,
przy okazji z ogródkiem sam siebie porównałeś.
Pozdrawiam. Miłego wieczoru :)
A 'prawie' czyni dużą różnicę...
I zapewne stąd się wzięła melancholia po małosolnych
Świetnie, jak zwykle
Wiele metafor pachnących erotyzmem.
oj oj pikantnie
pozdrawiam
Wyszło pysznie. Przypraw i smaku właściwego we
właściwych proporcjach.
Strasznie lubi kiszone ogórki
pokrojone na ćwiartki niezdarnie
i się śmieje, że jestem ogródkiem,
w którym rosną stany zapalne. - najbardziej
To jest właśnie to.
Pozdrawiam.
Ten wiersz mnie zdreszczył! :)
Pozdrawiam :)
piękna miłość z piklami w tle