Wiersz na pożegnanie
Wiersz powstał z myślą uwiecznienia części przeżyć w Szwecji. Czas spędzony bardzo przyjemnie, mimo pracy i związanej z nią trudności. Dedykuję go wszystkim, tym, co przezyli to na własnej skórze :)
Kolejne dni mijają
powrotu nadszedł czas
wracać z uśmiechem do domu
do rodzin, gdzie nasz świat.
Truskawki na krzakach się kończą
juz ciężko zebrać coś
pora spakować manatki
i szybko gnać na prom.
Jan z rodziną żegnają
Runia zarywa głos
jakby do nas mówiła
"Przyjeżdżajcie tu za rok!"
Patrzymy ostatni raz po kątach
siedzimy razem śmiejąc się
by pamietać wszystko co dobre
a nie - krótkie noce,
bolące kolana i ręce
od cięzkich skrzynek zarywające się.
Czas tu w Szwecji minął
niczym piękny sen
złotówki już na nas czekają
prędko zbierajmy się!
Wspomnień w głowie pełno
na długi, długi czas
i wrażeń niesamowitych
każdy w sercu ma las.
Te trzy znaczące tygodnie
nauka o życiu stały się
jak wytrwać w upale i deszczu
w zapachach trzody od rana
w rywalizacji o bombę truskawkę
i plik żółtych kartek od Jana.
Dziś każdy myślę, że wie
nieważne są boje na polu
lecz dobry nastrój w zespole
śmiech, śmiech i śmiech.
Jan - gospodarz,u którego pracowaliśmy
Runia - to jego wspaniała psina, która
bardzo lubiła polskie jedzonko, była naszym
częstym bywalcem :) hihi..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.