Wiersz pięćset siedemdziesiąty ósmy
Nie licz na to
że podam ci rękę
nie licz na to
że się z tobą zaprzyjaźnię
bo drzwi za którymi stoisz
zamknę na klucz
a klucz utopie w oceanie
boś ty jesteś rozpacz
a ja radość mam na imię.
Wciąż pamięta o tym życie
że czasem człowiek je przeklina
lecz dalej idzie w jego stronę
by nie iść w stronę śmierci.
Czas pytanie zadać
kto jest winny temu
że ludzie ludzi krzywdzą
że los stawia szlabany.
Jeśli ty czasie
naprawdę leczysz rany
to spójrz ilu to
niewyleczonych chodzi po świecie.
Komentarze (5)
oj to prawda pozdrawiam Robert
Czas ran nie leczy, ale wraz z jego upływem
wspomnienia bledną, ból czasem też. A potem wystarczy
chwila, by znów wszystko wróciło...
Ciekawe, refleksyjny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dobre pytanie na koniec ale początek - jak u mściwoja.
Mówią, że czas ran niestety nie leczy, on uczy z nimi
żyć; świetna refleksja; pozdrawiam serdecznie.
Ładnie poprowadzona refleksja nad życiem... Czas ma
chyba zbyt wielu do leczenia, nie nadąża...