Wisielec
Sznur, niczym bluszcz, owinął moją szyję
Krzyczy z bólu rozrywana skóra
I dusza krzyczy, i ciało, choć nie żyje
Cały krzyczę, owinięty mięśniem sznura
Nogi jeszcze nerwowo drgają- ostatni
ruch
Oczy zwrócone ku niebu. Widać tylko
białka
Wypalił się mój niby-nieśmiertelny duch
Cały wypaliłem się jak zapałka
Tylko sznur moje ciało ogrzewa
W szyję wbija swoje kły
Dotykają mnie zimne gałęzie drzewa
Po korze spływają łzy
Komentarze (4)
obrazowy wiersz, ale to najokrutniejsza śmierć
Mocne i nieprzyjemne. Chyba tak miało być? Jasny,
wyrazisty przekaz. Plus.
Póki dusza żyje, nic nie jest stracone. Nie można się
poddawać :)
aż przechodzą dreszcze kiedy czyta sie ten wiersz.
Duży plus