Własny świat
Bo czasem chciałbym latać...
Żeby móc upaść,
Żeby poczuć porażkę ze swoim własnym ja.
Bo to boli, kiedy upadasz pod własnym
ciężarem niewiedzy.
Bo chcieć powstać to chcieć walczyć, ale
jeżeli walka z góry jest przegrana?
No właśnie, drzwi zamknięte, zakłady
przyjęte,
wygra los.
Nasz własny los, który urodził się w dzień
śmierci, mojego beztroskiego płaczu.
Kiedy wyłoniłem się z własnego schronu,
przybierając kształty istoty ziemskiej.
Przecież tam było mi dobrze!
W głębi swojego własnego świata.
Nie mogło tak być, bo musiałem być jednym z
niszczycieli na ziemi, którzy rodzą
śmierć.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.