...wolność...
Pawłowi, który nieświadomie przycinał mi skrzydła...
przycinałeś mi skrzydła
próbowałam wzbić się w obłoki
opadając bezwładnie na ziemię
głucho dudniła gleba
dusiłeś w dłoniach zachłannych me ciało
zamknięta jak w klatce
należałam do ciebie
odcięta od świata
wypuściłeś mnie na chwilę dając mi
odetchnąć
jęki bezgłośnie wydawałam trzepocząc
pozostałościami skrzydeł
nie mogąc wzbić się w przestworza
poprosiłam o łaskę
o wolność
puściłeś bez słowa
twój świat poszarzał
mi odrosły skrzydła
wzbiłam się w niebiosa z uśmiechem na
twarzy
z fenomenalnym szczęściem poszybowałam ku
chmurom
nie oglądając się za siebie
od nowa poznając świat
obejrzałam się raz ostatni patrząc z
tęsknotą i żalem
odleciałam
pozostawiając ci ciepły pocałunek na skroni
...odleciałam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.