Wolność Umysłów i Ciał!
Dasz mi to, czego ja zapragną kiedy nasze
dusze spotkają się
na zielonych pagórkach wyobraźni.
Ja oddam ci wszystko to, o czym ty nawet
nie zdążysz zamarzyć.
Całkowite zaćmienie umysłów przepełnionych
mądrością, poezją, umiłowaniem sztuki,
bezwstydnością, hedonizmem
i chęcią życia tego teraz.
Zapalam miętowego, długiego papierosa,
wypijam łyk za łykiem
Ginu Na smutki - odwieczny przyjaciel,
od czasu kiedy skończyłam 21 lat.
I niech nie mówią nam jak mamy żyć,
Mało kto wie co to miłość.
Geniuszu naszego nie można rozpatrywać w
kategoriach wybryku natury,
który trzeba zbadać.
Krew twoja spływa rzeką po mojej dłoni,
W zaufaniu korytarze naszych żył filtrują
ciecz, z nadzieją,
że nasze genotypy się ujednolicą.
Fenotyp pozostanie bez zmian,
Fizycznością twoją wciąż się
upajam…
Oto nasza jedność!
Skoczyłam jak Ikar w przepaść.
Nie żałuję!
Niepokoje odeszły precz.
Już nie umkniesz mi wśród pomarańczowych od
blasku zachodzącego słońca traw,
najpiękniejszych pustynnych róż,
kołyszących się na wietrze kolczastych
krzewów.
Idziemy od dziś w tę samą stronę.
Wszechobecna magia,
puls i oddech ten sam.
My, dwie ćmy nocne
będziemy wygrzewać swe wątłe ciałka pod
żarówką latarni takiej jak ta z obrazu van
Gogha
Taras kawiarni nocą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.