WRACAM...
Wracam w podniebne szczeble dni,
Które drabiną pną się w czas.
Myślami głaszczę każdą z chwil,
Co połączyła życia dwa.
I zaciskając w oczach łzy,
W niewoli trzymam je bez słów.
Nie chcąc byś dojrzał tęsknot łyk,
Gąszczem rzęs powiek stawiam mur.
Ale na próżno starań lot,
Spod parasola smutnych tęcz.
Ukradkiem drąży ścieżki zło,
Wydając na świat białą łzę.
A jednak wracam w szczeble dni,
Myśląc, że czekasz na mnie tam.
Nie śpiąc spoglądam w blady świt,
Gdzie zamiast ciebie, czeka mgła.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.