Wracam.
Wracam do tego, co dobrze znam.
Do zamkniętej przestrzeni snu
między jednym a drugim oddechem.
Do ciszy zaklętej pod powiekami
wiecznie przytulonymi do źrenic.
Do smaku spokoju pod językiem,
rozpuszczającego się jak pigułka.
Do wiecznej tęsknoty zimnych dłoni,
ukrytych w dziurawych kieszeniach.
Do braku Ciebie, mimo tylu marzeń
karmiących mnie w dzień i w nocy.
Do niepewności podlewanej strachem,
rosnącej gdzieś w mojej głowie.
Do powszedniego smaku papierosów,
przesiąkniętych wódką i potem.
Do samozniszczenia zielonej nadziei,
która podsyca ten wieczny ogień.
Wracam jak każdy syn marnotrawny,
krokiem niepewnym, tragicznym...
Komentarze (5)
wiersz aż krzyczy jest mi źle -krzyczy zabijam
nadzieję -świetnie oddany stan
beznadziei-pustki-pozdrawiam
Taka bywa rzeczwistość w poezji w życiu. daję +
Pełen złudzeń i marzeń... Codzienny dzień
treść porusza ,zostaje w pamięci .. .
Smutny wiersz w wypowiedzi jakby krzyczał nie chcę a
muszę Wiersz wzrusza szczere odniesienie
+Pozdrowienia