Wraki
Zakrztusiłeś się człowieku liscmi z ogrodów
babilońskich
i prochem z murów - z mauzoleum
przykleknąłes nad zamkniętym okiem
epigońskim
zeby pozniej skryć się w najdalszych
zakamarkach pleneru
Sachmet nie przyniesie tobie mocy
faraońskiej:
-potęgi i samozwańczej boskości
-nieskonczonej młodości
pozostają cztery sciany własne i wąskie
Delikatny arras twarzy delikatnej
obserwujesz chłodnym okiem Ozyrysa
które jest łatwopalne jak kora cisa
i pierze wspomnień szkarłatne
Słaby jesteś bracie mój -człowieku
wiec sens jest w wypatrywaniu w tle
Tanatosa
Mrok ulic -nigdzie nie ma świecy
którą oświecić mozna ciemnośc wieków
świeżych ,na których rosa
topnieje i miasta garbią się jak stare
plecy
Chciałbym odsunąc ten spadzisty
baldachim
który jest mi zasłoną odnowy
duszy którą ptaki
rozgryzają słowem
Czy tam z boku nie stoi Niobe
i lamentuje nad ostatnim dziewiątym grobem
??
czy nie cierpi -bezdzietna matka
smutku- który spogląda na nią z ukradka
Spojrz do lustra co jest przekształceniem
prawdy w wyobraznię
Spójrz do góry gdzie plącze się
natchnienie
i wisi za uchem naśladując kaźnię
Los mi przybił palec do brylantowego
krzyża
tego którego niose na plecach
Mimo ze dalej ku ziemii się zniżam
by zasmakować glebę,gdy odlecą
zmarnowane ptaki
Wicher zaś przenosi mnie pod gilotynę
której szczęka odcina głowę
i przegryza krew której synem
jest i starym słowem
mdłym jak smierc -zrujnowanym jak wraki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.