Wróć choć na chwilę...
Każdego dnia umiera we mnie jakaś cząstka...
Noc...
Leżę naga w naszym łożu...cisza krzyczy do
mych uszu...
Otulam się kołdrą utkaną ze
wspomnień...tylko naszych chwil...
Zatracam się w cierpieniu...razem ze mną
płacze niebo...
Dusza moja krzyczy w bólu...rozdarta na
strzępy...
Dokąd mam podążać, gdy celów już nie
ma?
Gdy wszystko przepadło...umarły
marzenia...
Dla kogo mam wstawać każdego ranka...Dla
kogo żyć ...?
Gdy przyjaciel mnie opuścił...kiedy nie mam
już kochanka?
Gdzie Jesteś mój cudowny Aniele?
Wołam do Ciebie...lecz Ty już nie
słuchasz...?
Swą obojętnością zabijasz moje
uczucie...tak bardzo mnie boli...
Każesz mi odejść...umierać powoli...
Umrę posłusznie jak każesz mój drogi...
Lecz wróć choć na chwilę...!
Powiedz, że KOCHASZ i odejdź bez
trwogi...
Wtedy umrę, zgasnę na wieki...
Zamknę spokojnie zmęczone powieki...
Już chyba nie potrafię kochać... Dlaczego jest mi tak smutno i źle bez Niego... Czy zawsze będę oglądać się za siebie i widzieć tylko własne błędy??
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.